JAN KIEPURA
Biografię Jana Kiepury należałoby rozpocząć wspominając jego rodziców - gdzie się urodzili i jak doszło do tego, że osiedlili się w Sosnowcu.
Ojciec Jana, Franciszek Kiepura, urodził się 30 września 1877 roku we wsi Węglowice w powiecie częstochowskim. W wieku szesnastu lat wraz ze swoim starszym bratem Marcinem przyjeżdżają do Sosnowca szukać pracy i chleba. Uważali, że w osadzie górniczej jak nazywano kiedyś Sosnowiec będzie im łatwiej żyć. I tu się nie mylili, obaj znaleźli zatrudnienie. Kiedy Franciszek Kiepura ma już pracę i jest dorosłym mężczyzną do Sosnowca przyjeżdża młoda, piękna żydówka o imieniu Mariam Neumanówna, córka Abrama i Rozalii urodzona 15.01.1884 roku w Pławnie, a wychowana we wsi Gidle. Po namowie przyjaciół oraz już poznanego Franciszka przechodzi na wiarę katolicką i przyjmując chrzest otrzymała nowe imiona: Maria Stanisława. W dniu 28.08.1901 roku Maria bierze ślub z Franciszkiem w kościele pw. WNMP w Sosnowcu w obecnej Katedrze.
Początkowo małżeństwo zamieszkało w rejonie tzw. „lepianek” na Pogoni obok szpitalika dziecięcego (gdzie obecnie stoi budynek neofilologii przy ul Grota Roweckiego). Przed przyjściem na świat syna małżeństwo zdobywa mieszkanie przy ul. Majowej 6, gdzie 16 maja 1902 roku przychodzi na świat ich pierwszy syn Jan Wiktor. Dwa lata po Janie rodzina Kiepurów powiększa się o następnego członka rodziny. Jest nim Władysław, zwany przez matkę do końca życia zdrobniale „Włodyjoskiem” lub „Masiupeckim”.
Kiepurowie przenoszą się na trzy lata do miejscowości Janów koło Częstochowy. Jan z bratem Władysławem uczęszczali do ochronki w Złotym Potoku w majątku hrabiego Karola Raczyńskiego, a ojciec Franciszek prowadzi tam piekarnie do końca 1908 roku. Następnie kupuje dom wraz z piekarnią przy ul. Miłej 4 w Sosnowcu. Nosi ona nazwę „Lech”. Od tego czasu obaj synowie wychowują się w kwaśnych oparach drożdżowego zaczynu ciasta, co pozostawia trwały ślad w drogach oddechowych Jana. Przechodzi on w życiu kilka operacji gardła i strun głosowych. (...)
ŻYCIORYS
(...) Od 1911 roku Jan należy do harcerstwa, gra również w piłkę nożną w drużynie piłkarskiej „Wiktoria”. W szkole wyniki nauki miał dobre, jednak zachowanie naganne, nauczyciele nazywali go rozrabiaką. Trzeba jednak przyznać, że na zbiórkach harcerskich oraz podczas lat spędzonych w gimnazjum głos doprowadził do poziomu „klasy światowej”, śpiew był bezapelacyjnie jego największą pasją. Koledzy nazywali go „Caruso”- czego nie cierpiał. Kiepura śpiewał zawsze i wszędzie, nawet w ubikacji szkolnej gdzie młodzi palacze szli na „dymka”. Na akademiach szkolnych śpiewał arie operowe.
Po ukończeniu szkoły podstawowej, mając 10 lat, Jan zostaje uczniem siedmioklasowej Męskiej Szkoły Handlowej przemianowanej w okresie niepodległości na Gimnazjum Państwowe im. Stanisława Staszica. Podczas I wojny światowej, mając 14 lat, wstępuje do Tajnej Polskiej Organizacji Wojskowej szkoląc się tam przez dwa lata. W 1916 roku pracuje jako członek Wolnej Szkoły Podchorążych.
W 1919 roku Kiepura wstępuje do I-go pułku Strzelców Bytomskich formującego się w Koniecpolu pod Częstochową. Zostaje podoficerem wywiadu. Dołączają do niego koledzy z gimnazjum i brat Władysław. Biorąc udział w Powstaniu Śląskim Władysław zostaje ciężko ranny. Jan przywozi go do domu, gdzie brat powoli dochodzi do siebie. W 1920 roku znów obaj synowie wraz z ojcem biorą udział w powstaniu. Po powstaniu Jan powraca do Sosnowca, gdzie 19 czerwca 1921 roku kończy klasę maturalną. Wszystkie oceny miał dostateczne, tylko z religii dobry oraz poprawił zachowanie na bardzo dobry.
W tym samym roku za namową i przykazaniem ojca zapisuje się na Wydział Prawa Uniwersytetu Warszawskiego, gdzie 28 października rozpoczyna studia. Jednak po kryjomu uczy się śpiewu solowego u profesora Wacława Brzezińskiego. Koszt studiowania był bardzo wysoki, więc pieniądze rozchodziły się w mgnieniu oka. Po kilku miesiącach prof. Brzeziński odstąpił od pobierania opłat za lekcję śpiewu, natomiast kazał Janowi się ubrać i kupić sobie nowe buty, a dziurawe zostawić w sklepie. Po trzech latach nauki śpiewu profesor rekomenduje swego ucznia do Teatru Wielkiego w Warszawie. Przesłuchanie odbyło się w operze w lutym 1924 roku. Kiepura zostaje jej adeptem, natomiast Wydział Prawa zaniedbał całkowicie i został z niego usunięty, za co mu się bardzo oberwało od ojca. Ponieważ nieszczęścia chodzą parami, za swoją niesubordynację oraz przebijanie się swym głosem przez chór, w którym śpiewał, zostaje też usunięty z opery przez dyrektora Emila Młynarskiego. Powraca do Sosnowca, a ponieważ był skłócony z ojcem, zamieszkał u swojego kolegi Mieczysława Szarugi na Miłej.
Mimo wszystko los mu sprzyjał i już po kilku dniach spotyka się w Sosnowcu z prof. Ignacym Warmuthem, który przyjechał na kilka dni do Sosnowca do przyjaciół. Poznanie to zaowocowało tym, że już po kilku miesiącach Kiepura śpiewa dzięki niemu we Lwowie w 1925 roku, gdzie Jan obchodzi swoje 23 urodziny. Śpiewa w operze „Fausta” Gounoda. Po kilku dniach już tą samą arię śpiewa w Operze Poznańskiej, odnosząc wielki sukces. Nie darując sobie usunięcia z Opery Warszawskiej powraca do niej i znowu staje przed dyrektorem Emilem Młynarskim. Tym razem zostaje zatrudniony już jako solista. Odnosi kolejne sukcesy w operach: „Fauście”, „Halce”, „Strasznym Dworze” i innych. Od tej pory Młynarski staje się wielkim przyjacielem Kiepury.
kariera
OPERETKOWA
Na stopniach pociągu, czy na hotelowym balkonie witały go wielotysięczne tłumy. Krótkim gestem uciszał wiwaty i po chwili rozbrzmiewał potężny, metaliczny i jasny głos. Mimo wielkiej, międzynarodowej sławy uważał się za prostego „chłopaka z Sosnowca”. Uznawany za następcę Enrico Caruso zrobił oszałamiającą karierę, o której pisał przyjacielowi: „Pociągi, taksówki, dziennikarze, ryk publiczności, kwiaty, mowy, żebraki, kochanki wszystkich narodowości i kolorów włosów, przekleństwa tak zwanej kariery - i tak w coraz nowym mieście: Paryż, Wiedeń, Amsterdam, aż się we łbie kołuje (...) Mam wszystko: sławę, pieniądze, mercedesy 100HP, entuzjazm tłumów, odznaczenia, zaszczyty, wszystkie domy Europy otwarte, wszystkie panny z otwartymi rękoma i... rozłożonymi nóżkami, agencje z wywieszonymi jęzorami prześcigają się w ofertach, każdy minister i prezydent chętnie by mnie gościł u siebie, słowem mam wszystko, co do szczęścia trzeba, lecz szczęśliwy nie jestem...”
W 1926 roku Kiepura wyjeżdża do Wiednia, Paryża i Mediolanu. Miasta te stanowiły wówczas najbardziej liczące się ośrodki sztuki operowej w Europie. Jego kariera zaczyna rozkręcać się w roku 1926 właśnie w Wiedniu, gdzie występy zaczął od Theater an der Wien. Tam wystawiano Zemstę Nietoperza Johanna Straussa, gdzie w scenie balu u księcia Orłowskiego jest w zwyczaju wstawiać niewielkie koncerty okolicznościowe. Kiepura zaśpiewał wtedy, jako taką wstawkę, arię Księcia z opery Rigoletto G. Verdiego - "La donna e mobile". Wtedy usłyszał go Franz Schalk, dyrektor Opery Wiedeńskiej i zaproponował młodemu śpiewakowi występy na tej znanej scenie. Kiepura debiutował we wrześniu 1926 r. jako Cavaradossi w „Tosce" Pucciniego u boku samej Marii Jeritzy. Po kolejnych występach dostał stałe angagment, oferujące także, jak pisał Kiepura, „[...] mieszkanie w pałacu cesarzy Austrii, gdzie mieszkają najznakomitsi artyści tutejsi".
Kolejnym wielkim wydarzeniem, które utorowało Kiepurze drogę do największych scen świata była premiera „Turandot” G. Pucciniego. Partia Kalafa z tejże opery była jedną z największych - obok wcześniej wspominanego Księcia w Rigoletcie - kreacji artystycznych Jana Kiepury. Po raz pierwszy zaśpiewał ją w Wiedniu w roku światowej prapremiery tego dzieła, zaś dwa lata później - w 1928 roku tą partią debiutuje w mediolańskiej La Scali, odnosząc tam ogromny sukces. I chociaż w samej La Scali wystąpił zaledwie kilkanaście razy, to występ ten stał się początkiem wielkiej kariery operowej artysty, który począł święcić tryumfy także w innych słynnych teatrach operowych, takich jak Opera w Paryżu, Covent Garden w Londynie, Teatro Colón w Buenos Aires. Występował na scenach Berlina, Monachium, Paryża, Buenos Aires, Brukseli, Budapesztu, Pragi, Brna, Hawany, Rio de Janeiro, Sao Paulo. Występował także i w Polsce, do której tęsknił i wciąż wracał.
Od początku 1938 roku Kiepura był związany z Metropolitan Opera w Nowym Jorku i z Ameryką w ogóle, z wyjątkiem sześcioletniej przerwy (1948-1954) kiedy to Kiepurowie przenieśli się do Paryża, występując w całej Europie. W 1946 roku przyjmują obywatelstwo amerykańskie. Wtedy gaża Kiepury wzrasta w oszałamiającym tempie, za koncert płacą mu 1000 dolarów, nie mówiąc już o operach. Prasa rozpisuje się i prześciga w znakomitych recenzjach. Kiepurowie śpiewają również w Ameryce Południowej: w Rio de Janeiro, Buenos Aires i w wielu innych.
Ukoronowaniem kariery scenicznej Jana Kiepury staje się właśnie debiut na deskach nowojorskiej Metropolitan Opera 10 lutego 1938 roku w partii Rudolfa w Cyganerii G. Pucciniego. Przez następne trzy sezony był związany z tą sceną, śpiewając m.in. partie Don Josego w Carmen G.Bizeta, Cavarodossiego w Tosce G.Pucciniego, kawalera de Grieux w Manon Lescaut, czy wreszcie księcia Mantui w Rigoletcie G. Verdiego. Ta ostatnia rola została w 1939 roku upamiętniona poprzez nagranie z transmisji radiowej stacji NBC przeprowadzonej 11 marca 1939 roku. Jest to zresztą jedyny zapis sceniczny śpiewu Jana Kiepury. Słuchając tego właśnie nagrania (zostało ono wydane przez kilka firm m.in. przez Myto Records - 2 MCD 921.56) łatwo można zrozumieć, na czym polegał fenomen tego głosu. Nie tylko na tym, jak pisał cytowany już wcześniej J. Waldorff „[...]że drugiego głosu tenorowego takiej siły, pełni i blasku jak gdyby nasyconej słońcem złota w dziejach dzisiejszej wokalistyki nie było", ale przede wszystkim na nieprawdopodobnej wręcz radości śpiewania, którą czuje się w każdej nucie. Kariera sceniczna jednak zdawała się już Kiepury nie pociągać. Kilka lat później - w 1943 roku - odchodzi ze sceny. Powodów takiej decyzji było z pewnością wiele. Nie bez znaczenia zdawały się być kwestie finansowe. Kiepura często powtarzał, że „opera - to zajęcie dla żebraków", a powszechne jest mniemanie, że lubił pieniądze. Niektórzy nawet wytykają to jako wielką wadę. Ci, co go znali, twierdzą jednak, że wynikało to raczej z panicznego lęku przed biedą, jakiej zaznał, nim stał się sławny. Jak słusznie zauważa Jacek Marczyński (Rzeczpospolita 13 maja 2002) dodać do tego trzeba świadomość niepewności operowej kariery, pogłębionej chronicznym nieżytem jamy nosowej i krtani oraz tym, że jako człowiek bez wcześniejszego wykształcenia muzycznego, nowych ról musiał uczyć się nie z nut, lecz ze słuchu. Nie da się ukryć, że repertuar operowy Kiepury był stosunkowo skromny, jak na tenora o takich możliwościach głosowych. Od połowy lat trzydziestych właściwie nie dodawał już do niego żadnych nowych ról, powielając jedynie wcześniejsze kreacje
Bardzo wielu przeciwników Kiepury zarówno jemu współczesnych, jak i dzisiejszych zarzucało śpiewakowi, że porzucił kraj, by robić karierę za granicą i przesadnie dbał o swoją popularność. Zapominają oni jednak, że rozsławiając swój talent na świecie, Kiepura sławił także nasz kraj, gdyż na każdym kroku podkreślał, że jest Polakiem - "chłopakiem z Sosnowca". Demonstrował swą polskość w wielu drobiazgach. Przy lada okazji podkreślał że nosi polskie buty, zapraszał na polski obiad, także ślub z Martą Eggerth wziął w Polsce. Adam Czopek w swoim artykule w Naszym Dzienniku z dnia 11 maja 2002 polskości Kiepury poświęca bardzo dużo miejsca pisząc m.in., „[...]że Jan Kiepura zawsze podkreślał swój polski rodowód i chętnie w kraju koncertował. Nawet zarobione w świecie pieniądze starał się - w części - lokować w rodzinnych stronach.”
W prasie polskiej o Kiepurze ukazywały się paszkwile oraz fatalne recenzje. Gazety podlegające pod cenzurę komunistyczną starały się Go poniżać i zniesławiać. Były to artykuły wymyślane i wyssane z palca. Między innymi : „Przekrój”, Kobieta i Życie”, „Film” oraz radio i telewizja. Dopiero 7 września 1958 roku Kiepurom udało się odwiedzić kraj. Wówczas okazało się, że cała antykiepurowska kampania PRL-owskiej prasy nie była w stanie zmienić stosunku Polaków do swojego ulubieńca. Naród Polski nie zapomniał o Kiepurze. Lotnisko Okęcie pękało w szwach, kiedy Jan ukazał się w drzwiach samolotu i zaczął śpiewać, wiwatowaniu nie było końca. Następnie tłumy z lotniska zaniosły Kiepurę na rękach do recepcji. Kiepura śpiewał w Warszawie (z Wandą Polańską), w Krakowie w Hali „Wisły” z żoną Martą Eggerth, następnie w Poznaniu, Łodzi, Katowicach i Sosnowcu, przekazując uczniom Szkoły Muzycznej przepiękne słowa, które wpisane są w motto tej szkoły, a brzmią one „Trzymajcie Wysoko Sztandar Muzyki Polskiej”. Odwiedzili przy okazji serdecznych przyjaciół rodziny Kiepurów pp. Zagórskich w ich domu przy ul. Konrada 4. Przy szczególnie ważnych zdaniem artysty okazjach występował on z przywieszonymi na klapie fraku baretkami swoich odznaczeń. Tak było w Polsce. Kiepura został odznaczony m.in. Polskim Złotym Krzyżem Zasługi, Krzyżem Kawalerskim Orderu Polonia Restituta, francuską Legią Honorową, belgijskim Orderem Leopolda I oraz szwedzką Gwiazdą Polarną.
Do jeszcze jednego spotkania Jana i Marty Kiepurów z Polską i Sosnowcem doszło, ale już w Ameryce. Kiepurowie spotkali się z drużyną piłkarską „Zagłębia”. Zespół ten grał w mistrzostwach o Puchar Ameryki w 1964 roku. Zdobył jednak wtedy - jak pisze Mirosław Ponczek ( "Męska piłka nożna w stuleciu miasta Sosnowca 1902 - 2002 " , Sosnowiec 2002 ; M. Ponczek , A. Fryc , Dzieje piłki nożnej w Sosnowcu ",Sosnowiec 2006 ;"Jan Kiepura.Jego związki z piłką nożną.Przyczynek do biografii wielkiego artysty," Sport Wyczynowy" 2002, nr 7 - 8 )- Puchar Interligi Amerykańskiej . Kiepurowie wraz z synem Tadeuszem byli na tym meczu. Kiedy pierwsza połowa meczu zakończyła się remisem, Kiepura wszedł do szatni i zmobilizował zawodników do lepszej gry słowami cyt. „Ja zdobyłem Amerykę głosem, a wy musicie ją zdobyć nogami”. Zawodnicy wygrali ten mecz z drużyną Grecką 1 : 0 i zdobyli Puchar Ameryki. To było ostatnie spotkanie Kiepury z Polakami.
W czerwcu 1966 roku podpisuje umowę z Metropolitan Opera w Nowym Jorku. Rozpoczyna próby do opery „Carmen” Bizeta. Niestety nagła śmierć artysty przerywa to przedsięwzięcie. Umiera w poniedziałek przed południem 15 sierpnia 1966 roku w swym domu w miejscowości Harrison pod Nowym Jorkiem. Zgodnie z życzeniem artysty, aby Jego ciało spoczęło w Polsce, w dniu 3 września 1966 roku samolot z Jego zwłokami o godzinie 17.40 wylądował na płycie lotniska Okęcie w Warszawie. Zmarłemu towarzyszyła żona Marta i dwaj synowie. Wokół lotniska zgromadziły się tłumy. Trumnę przeniesiono do kościoła św. Krzyża. Po mszy świętej trumna ze zwłokami artysty wystawiona została w hallu Teatru Wielkiego. W sobotę odbył się pogrzeb mistrza. Podczas mszy, która odbyła się kościele św. Krzyża, artystę swym śpiewem żegnali Bogdan Paprocki i Bernard Ładysz.
Następnie kryształową trumnę zapakowano w skrzynie z ciemnowiśniowego drewna. Trumna wraz ze zwłokami największego artysty świata spoczęła na Warszawskich Powązkach w Alei Zasłużonych. W pogrzebie wzięło udział ponad 100.000 ludzi. Pełną prawdę w PRL-u o sławnym śpiewaku i artyście ujawnia dopiero Jego pogrzeb oraz kondukt uformowany za jego trumną. W taki to sposób ocenia się bezinteresowną miłość człowieka do własnego narodu i Ojczyzny. Powązki uświadomiły wszystkim pozycję, jaką zajmował w świadomości społecznej Polaków. Dziś powstają na jego temat książki, wiersze, stawia mu się pomniki. O Kiepurze się po prostu pamięta, oby został na zawsze w naszej pamięci.
kariera
AKTORSKA
Kolejnym przełomem w karierze Jana Kiepury był rok 1930. Wtedy to po raz pierwszy pojawił się na planie filmowym - był to film „Neapol, śpiewające miasto”, zrealizowany w trzech wersjach językowych - niemieckiej, francuskiej i angielskiej oraz film „Pieśń Nocy”. Niedługo potem posypały się kolejne propozycje i tak oto będąc u progu kariery operowej Kiepura postanawia swoje życie związać z rozkwitającym w owym okresie przemysłem filmowym. Nie znaczy to, że zupełnie zaprzestaje występów scenicznych. Kontakt z publicznością „na żywo" był mu niezwykle potrzebny. O potrzebie tego kontaktu najdobitniej świadczą jego słynne występy na balkonach, dachach samochodów, czy po prostu na placach. Jerzy Waldorff tak opisuje tę cechę Kiepury: "Niech żyje!", "Sto lat!", "Wiwat!", "Jasiu śpiewaj!". Na to czekał. Krótkim ruchem uciszał tłum tak nagle, jakby gałką wyłączał dźwięk z głośnika radiowego, i plac przed dworcem - chociaż o przenośnych mikrofonach nikomu się jeszcze wtedy nie śniło - wypełniał jego niewiarygodnie potężny, metaliczny, jasny głos: "Brunetki, blondynki, ja wszystkie was, dziewczynki, całować chcę..." - Potem się tak samo powtarzało przed Bristolem, na dachu taksówki, z hotelowego balkonu. Bez końca.".
W latach trzydziestych powstają kolejne filmy z udziałem Jana Kiepury. Są wśród nich te, które na zawsze weszły do repertuaru światowego kina muzycznego: Pieśń nocy (1932), Zdobyć cię muszę (1933), Dla ciebie śpiewam (1934), Kocham wszystkie kobiety (1935), Pieśń miłości (1936), W blasku słońca (1936), Czar cyganerii (1937). Większość jego filmów, wzorem Śpiewającego miasta, powstała w dwóch, lub nawet trzech wersjach językowych. Wartym podkreślenia jest fakt, że niemal w każdym filmie jedną piosenkę wykonywał w języku polskim.
Na planie filmu Dla ciebie śpiewam poznał Kiepura Marthę Eggerth, śpiewaczkę pochodzenia węgierskiego, która dwa lata później zostaje jego żoną. Ich związek, wspólne życie i praca, to zresztą całkiem osobny temat.
Ukoronowaniem kariery scenicznej Jana Kiepury staje się debiut na deskach nowojorskiej Metropolitan Opera 10 lutego 1938 roku w partii Rudolfa w Cyganerii G.Pucciniego. Przez następne trzy sezony jest związany z tą sceną, śpiewając m.in. partie Don Josego w Carmen G. Bizeta, Cavarodossiego w Tosce G. Pucciniego, kawalera de Grieux w Manon Lescaut, czy wreszcie księcia Mantui w Rigoletcie G. Verdiego.
Ta ostatnia rola została w 1939 roku upamiętniona poprzez nagranie z transmisji radiowej stacji NBC przeprowadzonej 11 marca 1939 roku. Jest to zresztą jedyny zapis sceniczny śpiewu Jana Kiepury. Słuchając tego właśnie nagrania (zostało ono wydane przez kilka firm m.in. przez Myto Records - 2 MCD 921.56) łatwo można zrozumieć, na czym polegał fenomen tego głosu. Nie tylko na tym, jak pisał cytowany już wcześniej J. Waldorff „[...] że drugiego głosu tenorowego takiej siły, pełni i blasku jak gdyby nasyconej słońcem złota w dziejach dzisiejszej wokalistyki nie było", ale przede wszystkim na nieprawdopodobnej wręcz radości śpiewania, którą czuje się w każdej nucie. Kariera sceniczna jednak zdawała się już Kiepury nie pociągać. Kilka lat później - w 1943 roku - odchodzi ze sceny. Powodów takiej decyzji było z pewnością wiele. Nie bez znaczenia zdawały się być kwestie finansowe. Kiepura często powtarzał, że „opera - to zajęcie dla żebraków", a powszechne jest mniemanie, że lubił pieniądze. Niektórzy nawet wytykają to jako wielką wadę. Ci, co go znali, twierdzą jednak, że wynikało to raczej z panicznego lęku przed biedą, jakiej zaznał, nim stał się sławny. Jak słusznie zauważa Jacek Marczyński (Rzeczpospolita 13 maja 2002) dodać do tego trzeba świadomość niepewności operowej kariery, pogłębionej chronicznym nieżytem jamy nosowej i krtani oraz tym, że jako człowiek bez wcześniejszego wykształcenia muzycznego, nowych ról musiał uczyć się nie z nut, lecz ze słuchu. Nie da się ukryć, że repertuar operowy Kiepury był stosunkowo skromny, jak na tenora o takich możliwościach głosowych. Od połowy lat trzydziestych właściwie nie dodawał już do niego żadnych nowych ról, powielając jedynie wcześniejsze kreacje. Film dawał Kiepurze ponadto jeszcze jedno: światową sławę i rozgłos, jakiego nie zapewniał żaden teatr operowy. Pomimo odejścia ze sceny nie rozstaje się Kiepura ze śpiewaniem. Powstają kolejne jego filmy, m.in. Jede Frau hat ein süsses Geheimnis (1939), Addio Mimí! (1947), Valse brillante (1948), Absender unbekannt (1950), Das Land des Lächelns (Kraina uśmiechu) (1952). W 1944 r. razem z żoną inwestują w spółkę, która wystawiła na Broadwayu Wesołą wdówkę - operetkę F.Lehara. Sukces był ogromny, inscenizacja utrzymała się na afiszu przez dwa lata i osiągnęła ponad 900 przedstawień.
Lata 1930 - 1936 stały się latami wielkiej kariery filmowej Kiepury. Pierwszymi filmami z jego udziałem były; „Neapol Śpiewające Miasto”, „Pieśń Nocy”. Jesienią 1931 roku popłynął na dwa miesiące do Ameryki, śpiewając w Clivic Opera Company w Chicago. Powraca do Europy na zdjęcia do filmu „Zdobyć Cię Muszę”, „Pieśń Miłości”, „Kocham Wszystkie Kobiety”, „Dla Ciebie Śpiewam”, „Czar Cyganerii”, „W Blasku Słońca”. W tym okresie również śpiewa i koncertuje, stając się niesamowicie bogatym. Na jednym z planów filmowych, poznaje piękną śpiewaczkę i aktorkę węgierskiego pochodzenia Martę Eggerth, urodzoną w 1912 roku. Po dwóch latach zawiera z nią związek małżeński. Ślub odbył się w Katowicach 31 października 1936 roku, a przyjęcie weselne w hotelu „Monopol”. W 1940 roku Kiepurowie przenoszą się do Nowego Jorku. Z tego związku rodzą się dwaj synowie. Pierwszy Jan – Tadeusz ur. w 1944 roku, drugi Marian – Wiktor ur. w 1950 roku. Jan i Marta wiele razem koncertują, rekord pobili wystawiając na Brodwayu ponad 900 razy operetkę „Wesoła Wdówka” Lehara. Jan był traktowany jak mąż stanu. Na jego koncerty przychodzili przedstawiciele konsulatów, ambasad, korpusów dyplomatycznych, między innymi: Francji, Ameryki, Anglii, Włoch, Japonii, Belgii. Wiele koncertów organizowanych było charytatywnych. Pieniądze Kiepura przekazywał na Muzeum Narodowe, na rzecz powodzian w Krynicy (dwukrotnie)na pomoc zimową dla najbiedniejszych, na odbudowę Wawelu w Krakowie, Fundusz Chopina, Fundusz Obrony Morskiej, Wojsko Polskie i wiele innych. Dla tych, których nie było stać na bilety Kiepura śpiewał z balkonów hoteli, w których mieszkał, z dachów samochodów, na stadionach itd… Dzięki transmisjom radiowym, płytom i filmom, stał się symbolem polskiej i europejskiej muzycznej kultury narodowej.
Czyn
ZBROJNY
- … od roku 1916 należałem do Polskiej Organizacji Wojskowej jako członek Wolnej Szkoły Podchorążych. Podczas prześladowań przeciw odłączeniu Chełmszczyzny, zmuszony byłem opuścić miasto, chroniąc się przed rozkazem aresztowania – są to słowa pisane przez samego Jana Kiepurę, który w 1918 roku brał udział w manifestacjach przeciw odłączeniu Chełmszczyzny od Polski na rzecz Ukrainy (na mocy traktatu pokojowego Niemiec i Austro-Węgier z tzw. Ukraińska Republiką Ludową).
Manifestacje w obronie terenów rdzennie polskich odbywały się wówczas w całej Polsce; także w Zagłębiu Dąbrowskim, okupowanym wówczas przez wojska niemieckie i austro-węgierskie, wtedy to uznano demonstracje za wrogie niemieckiej sile zbrojnej i aresztowano masowo uczestników. Wtedy to Jan Kiepura musiał uchodzić z miasta, bowiem z udział w manifestacjach groziło nie tylko aresztowanie, ale nawet kara śmierci. Z listu pisanego przez matkę Janka wynika, że uchodził do Olkusza i innych pobliskich miejscowości. Można więc uznać, że już w wieku 16 lat Jan Kiepura wykazał się głębokim patriotyzmem i gotowością oddania życia za Ojczyznę.
Czyn listopadowy
Okres rodzenia się niepodległości Polski to kolejny czyn patriotyczny młodego Janka, bowiem dnia 11. listopada 1918 roku, czterech 15. letnich gimnazjalistów, pod dowództwem 16. letniego Jana K, rozbroiło mały oddział niemieckich wartowników, przebywający na terenie dawnej fabryki nawozów sztucznych (należącej do Lamprechtów), w której Niemcy urządzili punkt kwatermistrzowski.
Ze względu na bardzo dobrą znajomość topografii Starego Sosnowca (rodzina Kiepurów mieszkała w odległości jednego km od zdarzenia) i niesamowitą odwagę chłopcy wydali rozkaz rozbrojenia i ku ich zdziwieniu Niemcy złożyli broń i udali się ku Brynicy, aby uciec na Śląsk. Uzbrojeni po zęby młodzi żołnierze przeparadowali przez ul. Miłą, wzbudzając niepokój matki Janka i podziw koleżanek z sąsiedztwa. Dalej powędrowali ku Stalowni Woźniaków, leżącej na granicy Starego Sosnowca i Pogoni, gdzie Niemcy utworzyli „garkuchnie”. Tu jednak sprawy nie potoczyły się jak z płatka, bowiem przebywał tam oddział frontowy z groźnym oberlejtnantem, który nie chciał rozmawiać ze smarkaczami. Na pytanie gdzie jest oficer, Kiepura wystąpił do przodu i w języku niemiecki przedstawił się jako podchorąży zapowiadając stanowczo, że oddział ma pięć minut czasu na złożenie broni i odmaszerowanie w kierunku Śląska. I Niemcy odmaszerowali za Brynicę!
W 1919 roku, spotkał się już z kolegą wspominającym tamte dzieje Wacławem Sobolem w Koniecpolu. Tam też formował się batalion zapasowy I pułku Strzelców Bytomskich – w umundurowaniu z dystynkcjami wielkopolskimi , w rogatywkach z orzełkiem i „koniczynka”.
Strzelcy Bytomscy
Pierwsza grupa ochotników do przyszłego pułku Strzelców Bytomskich składała się ze Ślązaków, którzy w grudniu 1918 roku przeszli nielegalnie z Siemianowic przez granicę między Bańdowem a Czeladzią i zameldowali się w punkcie zbornym ówczesnej kopali „Saturn” , skąd zostali przetransportowani do Sosnowca. Druga grupa została przetransportowana z Piekar Śląskich, a wkrótce zaczęli napływać inni ochotnicy. Koszary które powstały na terenie Sosnowca znajdowały się w bliskości domu Kiepurów więc najprawdopodobniej stąd wzięła się decyzja o wstąpieniu Jana do tego pułku.
Janek poszedł na ochotnika do wojska, prosto z ławy szkolnej. Takie wówczas panowało uniesienie patriotyczne wśród uczniów zagłębiowskich gimnazjów, że uczniowie szli do wojska całymi ławami.
W Koniecpolu Kiepura trafił pod dowództwo sierż. Plucińskiego i czeka na wyjazd na front zachodni pod rozkazy gen. Hallera, do Wielkopolski. W czasie przebywania w garnizonie koniecpolskim siedemnastoletni Jan intensywnie ćwiczy rzemiosło wojskowe, a jego starania i wcześniej opisywane czyny zostają uhonorowane nadaniem mu stopnia kaprala i dowództwo sekcją żołnierzy.
W powstaniu śląskim
Na wieść o wybuchu pierwszego powstania śląskiego, żołnierze pułku Strzelców Bytomskich zażądali natychmiastowego skierowania ich na Śląsk. Rozkazy były jednak inne, co spowodowało , ze w pułku zrodziło się ogromne rozgoryczenie, tym bardziej że żołnierze Ci byli w przygniatającej większości rodowitymi Ślązakami. Ponieważ mocarstwa alianckie rygorystycznie przestrzegały polsko-niemieckiego zawieszenia broni Polska mogła skierować do walki w powstaniu nieuzbrojonych ochotników, którzy na ten czas zostali oficjalnie urlopowania z wojska, lub którzy „dezerterowali” za cichą zgodą dowódców.
W lipcu 1919 r. Jan Kiepura zostaje wraz z grupą kolegów przekazany pod dowództwo gen. Hallera i przesłany do garnizonu częstochowskiego. Tam też został skierowany na kurs wywiadu. Zapewne jak w każdej armii świata wybrano najinteligentniejszych i znających języki. Następnie trafia on do Łośnia na kurs broni francuskiej. Podczas pobytu w Łośniu Jan Kiepura przygotowuje się do udziału w pierwszym powstaniu śląskim jednocześnie wzywa piętnastoletniego brata Władysława do przyjazdu i wtajemnicza go w sekretny plan przejścia na Górny Śląsk i udziału w walkach.
15. sierpnia 1919 r. Jan Kiepura wraz z bratem i kolegami z gimnazjum zostają czasowo zwolnieni z armii i biorą udział w powstaniu, które wybucha w nocy z 16 na 17. sierpnia 1919 r.
Na temat przebiegu walk z udziałem Jana Kiepury nie mamy wiedzy ponieważ, jak wspominaliśmy była to misja tajna więc w listach tego nie mógł opisywać. Z kolei w późniejszym czasie, występując na scenach w Berlinie i Wiedniu, niezręcznie było mu wspominać – dziennikarzom i biografom - o walce z Niemcami.
Sen o szpadzie
5 lipca 1920 roku natarcie strategiczne rozpoczyna bolszewicka Armia Czerwona. Dopiero co utworzonej Rzeczpospolitej Polskiej grozi zagłada. Tego samego dnia władze polskie powołują do życia Centralny Inspektorat Armii Ochotniczej pod dowództwem gen. Hallera. Wezwanie do walki o niepodległość Ojczyzny dociera do Jana Kiepury w poznańskiej lecznicy. Kiepura wraca do Sosnowca i razem z ojcem i bratem zaciągają się Jan Kiepura wraz z ojcem Franciszkiem i bratem Władysławem zaciągają się na ochotnika. Jan wybiera jednak marynarkę wojenną łącząc patriotyzm z pragmatyzmem - ponieważ chorował na gardło, a lekarze po operacji zalecali mu rehabilitację w górach lub nad morzem. Niestety nad morze nie dociera, a jego jednostka znajduje się w Toruniu.
Tymczasem na Śląsku trwa ostra walka plebiscytowa. Polska Organizacja Wojskowa próbuje przeciwdziałać niemieckiemu naporowi, trwa mobilizacja, a POW z Zagłębia znowu wysyła ochotników do Częstochowy. Jan Kiepura czuje, że powinien wrócić bliżej domu i walczyć o polski Śląsk wraz z kolegami - i jak sądził - u boku brata. Niestety jego prośba o przeniesienie nie zostaje zatwierdzona, bowiem dowództwo polskie ściąga wszystkie siły na linię Wisły, gdzie napiera bolszewicki korpus kozacki Gaj-Chana.
Tymczasem wybucha drugie powstanie śląskie, Jan zostaje przeniesiony nie do Częstochowy, a na północ, do Grudziądza. W tym czasie po zwycięskiej bitwie zwanej „Cudem nad Wisłą” zagrożenie bolszewickie maleje, a Jan czuje rozczarowanie, ale waha się czy nie zostać w marynarce wojennej na stałe.
Ostatecznie postanawia wrócić do nauki w VIII klasie Państwowym Gimnazjum im. St. Staszica w Sosnowcu. Z wojny wracają również ojciec i brat Jana. Od tej pory Jan Kiepura będzie zmagał się z życiem, które nie zawsze było usłane różami i zachwytem wielbicieli i wielbicielek jego talentu…
Marta
EGGERTH
Kariera Marty Eggerth zaczęła się, kiedy miała 10 lat w rodzinnym Budapeszcie. W wieku 17. lat była już uznaną gwiazdą operetki. Śpiewała pięknym sopranem, choć po śmierci męża - miłości jej życia, tenora Jana Kiepury w 1966 r. zdruzgotana jego odejściem zamilkła na kilka lat. Za namową matki wróciła do śpiewania, ale drugi raz za mąż już nie wyszła. Marta Eggerth była jedną z ostatnich artystek tzw. srebrnej epoki operetki. Specjalnie dla niej role i całe dzieła pisali tacy mistrzowie jak Franz Lehár czy Fritz Kreisler.
W latach 30. odkryto ją dla filmu. Na planie jednego z nich - w 1934 r. - zakochała się bez pamięci w Janie Kiepurze, który podbijał sceny operowe. On miał 32 lata, ona 22. Bliższa znajomość z Marthą rozpoczęła się od spaceru ulicami uśpionego Berlina. Jan odprowadzał filmową partnerkę do domu, po dniu zdjęciowym. Było już po północy, gdy napotkali starą kwiaciarkę z ogromnym koszem. - Pani Marto, czy może mi pani pożyczyć 15 marek?. Kwiaty jej wręczył, pytając cicho: - Czy domyśla się pani, dlaczego je kupiłem?. Spodziewając się gorących miłosnych wyznań usłyszała: - Tak strasznie żal było mi tej starej, że do późna w nocy nie sprzedała towaru!. Na długo przed ślubem powiedział: - Nie możesz zostać moją żoną z trzech powodów. Po pierwsze nie jesteś Polką. Po drugie, farbujesz włosy, a po trzecie jesteś aktorką. Martha odpowiedziała: - Aktorką jestem i będę. Włosy rzeczywiście farbuję, ale mogę wrócić do naturalnych. A Polką stanę się przy Tobie.
Piękna aktorka i śpiewaczka poślubiła o 10 lat starszego mężczyznę. Para pobrała się w Katowicach w 1936 r. i zaczęła światowe życie. Na pytanie, jak układało się ich domowe życie, odpowiedziała: - Wspaniale. Jan był cudownym człowiekiem, jedynym mężczyzną mojego życia. Nigdy z nikim innym już się nie związałam, nikogo tak nie pokochałam. Kiepura miał podobno magiczną moc oddziaływania na kobiety. Niektórzy mówią, że bardzo lubił flirtować. Czy Eggerth była o niego zazdrosna? - Oczywiście, że byłam zazdrosna. Nie mogłam nie być, ponieważ dosłownie wszędzie, gdzie tylko się pojawił, otaczały go tłumy wielbicielek. Zdawałam sobie jednak sprawę, że to cena sławy - mówiła Marta.
W 1938 r. Kiepurowie byli już w USA. On występował w Metropolitan Opera w Nowym Jorku, dawał też koncerty w całych Stanach oraz w Kanadzie. Marta dostała angaż na Broadwayu. Podpisała też kontrakt z wytwórnią Metro-Goldwyn-Meyer. Jan i Marta tworzyli piękną parę nie tylko w życiu prywatnym (mają dwóch synów), ale i na scenie. Podbili Broadway i świat. W 1943 r. zaczęli występować razem na Broadwayu w operetce Franza Lehára Wesoła wdówka. Po II wojnie występowali m.in. we Francji i Londynie, nagrywali filmy, dawali recitale, występowali z Wesołą wdówką nawet w Berlinie w 1965 r. Ironia losu sprawiła, że rok później Marta sama została wdową.
Po śmierci męża w 1966 r. Eggerth usunęła się w zacisze domu, poświęcając się głównie wychowywaniu synów - Jana Tadeusza (ur. w 1944 r.) i Wiktora (ur. 1950). Nie zerwała jednak całkowicie kontaktu ze sceną, występując od czasu do czasu w Nowym Jorku i Wiedniu. Gdy odzyskała chęć do śpiewania, w latach 70. występowała w telewizji, w 80. grała w musicalach, a w 1989. roku na festiwalu w Łańcucie. Jako 87. latka zaśpiewała na scenie Opery Wiedeńskiej fragmenty z Wesołej wdówki w czterech językach i dostała owacje na stojąco. Dwa lata później wystąpiła w Londynie, w wieku 95. lat dawała kameralne koncerty w Café Sabarsky w Nowym Jorku. Po dziewięćdziesiątce wróciła też do aktorstwa. Zagrała wiekową diwę operową zamieszaną w morderstwo w austriackim serialu Tatort.
Ostatnie lata życia spędziła w zbudowanym z kamienia, pełnym pamiątek domu pod Nowym Jorkiem, który kupiła z Kiepurą w 1958 r. - Ludzie pytają mnie, jak to jest mieć 100 lat - mówiła w rozmowie z The Washington Post. - Mówię, że nie wiem. Nie mam porównania. Zapytajcie mnie o to, jak będę mieć 200 lat - powiedziała.
W 2012 roku została odznaczona przez prezydenta Bronisława Komorowskiego Krzyżem Kawalerskim Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej. Zmarła 26 grudnia 2013 roku w wieku 101 lat w Rye w Stanach Zjednoczonych.
Władysław
KIEPURA
Ludzie im bardziej sławni, tym większą budzą wokół siebie zawiść. Wszędzie otacza ich taka sama atmosfera, ale u nas w Polsce chyba szczególnie natężona. Dlatego i Janek rychło znalazł się w wirze plotek, najczęściej dla niego nieprzychylnych. Odbijało się to również na mnie! Rozpowiadano na przykład, że Jan Kiepura, bojąc się konkurencji głosu brata, opłacił mnie żebym nie śpiewał tam gdzie on występuje, albo mawiano nawet, że proponował mi stałą gażę w zamian za to, bym w ogóle przestał śpiewać – opowiadał Jerzemu Waldorffowi brat Jana Kiepury, Władysław.
Władysław Ladis Kiepura urodził się 30. marca 1904 w Sosnowcu, dwa lata później niż Jan. Marzył o przyszłości artystycznej, ale początkowo chciał zostać aktorem dramatycznym. Za namową Jana podjął naukę śpiewu u prof. Tadeusza Leliwy w Warszawie. Idąc śladami brata studiował równolegle filologię na Uniwersytecie Warszawskim. Cytowane plotki na temat stosunków braterskich rozwiewają nie tylko wypowiedzi Władysława, ale też listy Jana do brata, które w tonie są szorstkie i czasem prześmiewcze, ale dowodzą miłości braterskiej i troski o przyszłość i jego karierę.
Jan chciał ściągnąć Władyjoska, jak go nazywał, do Włoch, aby ten kontynuował naukę śpiewu. Świadomy braków w wykształceniu brata pisał do niego – Kochany Władyjosku… Ucz się języków łobuzie, a najpierw niemieckiego i włoskiego… będziesz miał dodatek na swoje potrzeby. Ja nie tylko nie potrzebuje od Ciebie pieniędzy, ale Tobie chcę posyłać… Kochany Władyjosku, ucz się języków i śpiewu, gimnastykuj się i graj na fortepianie. Proszę Cię, pisz dużo. Twój braciszek Jaś… - czytamy we fragmentach listów, zamieszczonych przez Jana Przemszę-Zielińskiego w publikacji pt. Chłopak z Sosnowca. Kolejny fragment z niniejszej publikacji rozwiewa chyba wszystkie wątpliwości i podejrzenia: - Władku… Oddaj to coś winien ludzkości, co Ci Bóg dał, a mianowicie wielki talent. Tak, cholero, wierz mi, tyś urodzony na wielkiego światowego artystę i nim będziesz. Wszystko jedno czy śpiewakiem czy filmowcem… Ucz się języków łobuzie, graj, hyclu, ćwicz się bałwanie, rób masaż głowy, chodź do opery, a będą z Ciebie ludzie…
Jednak mimo miłości braterskiej i wsparcia Władysław musiał przez całe życie mierzyć się z legendą brata. Przybrał więc pseudonim Ladis, bo jak stwierdził chciał sobie wywalczyć nazwisko dzięki własnej pracy. Debiutuje, nie przerywając włoskich studiów, w 1932 roku na scenie Opery Krakowskiej rolą tytułową w Fauście Gounoda, u boku sławnej już Ady Sari. Potem we Lwowie w Rigoletto, gdzie partie tytułowa śpiewał sam Eugeniusz Mossakowski. W tym samym roku śpiewał w Sosnowcu w kościele pw. Wniebowzięcia NMP, obecnej katedrze, przeznaczając pewną kwotę pieniędzy na odnowienie polichromii i potrzeby parafii. Po dalszej pracy nad repertuarem w Mediolanie, rozpoczął pełne sukcesów występy w Teatrze Wielkim w Warszawie. Figurując na afiszu jako Ladis, między rokiem 1932 i 1934 śpiewa w operach we Lwowie, Poznaniu, Berlinie, Dreźnie, Budapeszcie, Rydze: Iris Mascagniego, Fausta Goundota i Toscę Pucciniego.
W 1935, zyskując angaż do Opery w Hamburgu, Jako pierwszy tenor doprowadził do wystawienia opery Halka St. Moniuszki i zaprezentował się publiczności w roli Jontka, którą wykonał po polsku. Orkiestrą dyrygował Hans Swarowsky. W 1937 roku kreował partię Jontka w filmie Halka reżyserii Janusza Gardana, wg scenariusza Gardana, Leona Schillera i Józefa Rosena, dialogi Jarosława Iwaszkiewicza. Halkę zagrała Lili Zielińska, a w dubbingu Ewa Bandrowska – Turska.
Pod koniec 1938 artysta otrzymuje dwie konkurencyjne propozycje z włoskich teatrów: San Carlo z Neapolu i La Scali w Mediolanie. Wybiera La Scalę. Wraz z wybuchem wojny nasz tenor emigruje do USA, koncertując i dając przedstawienia operowe dla Polonii na rzecz gromadzenia środków dla walczącej Polski i akcji propagandowej. Śpiewał wielokrotnie w Civic Opera w Chicago jako Jontek w Halce, czy też partie Stefana w Strasznym Dworze. W 1941 roku Władysław zaśpiewał u boku znakomitego barytona Jerzego Czaplickiego. Idąc śladami brata, Władysław Kiepura bierze się za kupno i sprzedaż nieruchomości. Dorabiając się sporego majątku osiada na Florydzie w Fort Lauderdale. W przeciwieństwie do brata Władek do końca swoich dni mówił czysta polszczyzną, bez śladu akcentu amerykańskiego. – Ze spokojem i rozwaga opowiadał swoje dzieje i brata, pozostawiając język nienaruszony – tak Jerzy Waldorff wspominał polską wizytę Władysława w roku 1972.
Sławomir Korczyński w biogramie artysty wspomina, że Władysław Kiepura wraz z małżonką byli w Sosnowcu w roku 1971 i 1973 odwiedzając przy okazji artystkę rzeźbiarza Wandę Zagórską zamieszkałą i mającą swój zakład kamieniarski przy ul. Konrada 4, obecnie Odrodzenia, od lat wielką przyjaciółkę rodziny.
Piękno i bogactwo głosu Władysława Ladisa Kiepury potwierdzają niezliczone dowody uznania krytyków muzycznych na całym świecie. Władysław Kiepura zmarł w 11. Czerwca 1998 w Fort Lauderdale na Florydzie.
Opracowali:
Sławomir Korczyński
Piotr Krawczyk
Mirosław Szymański